Wreszcie jestem! Strasznie mi brakowało bycia tutaj, jednak jak pisałam w poprzednim poście - wyjechałam do Anglii na kilka dni. Teraz jestem już w Polsce i powracam do normalnego życia. Wcześniej zdradzałam Wam częściowo powód mojego wyjazdu do UK, teraz już chciałabym poświęcić temu dłuższą chwilę :). W poprzednim tygodniu działo się tak dużo, że naprawdę nie wiem od czego mam zacząć. Ci co śledzili mnie na moim Instagramie, wiedzą doskonale o czym chcę powiedzieć.. Najważniejszym dniem był oczywiście piątek, 22 luty. Na ten dzień czekałam od 4 lat, a od 219 dni (od wakacji) żyłam ze świadomością, że spełnienie mojego największego marzenia jest na wyciągnięcie ręki. Ale po kolei...
Kochani, na pewno wiecie (zresztą to nie żadna tajemnica), że jestem ogromną fanką Justina Biebera. Od czterech lat towarzyszę mu w jego muzycznej karierze. Śledzę każdy jego krok, prowadzę o nim stronę na FB, uwielbiam jego muzykę, to jaki jest. Jeśli chodzi o jego wygląd wizualny, to jest po prostu ideał. Podziwiam go za wszystko co robi, sposób w jaki osiągnął tak nieprawdopodobny sukces i wspieram jak tylko mogę jego ogromny talent. Moim największym marzeniem - jak można się domyślić - było spotkanie go na żywo. Teraz wreszcie z pełną świadomością mogę powiedzieć, że moje NAJWIĘKSZE marzenie wreszcie zostało spełnione. Mogę je odhaczyć grubą kreską i przypisać do najlepszego dnia w moim życiu. Koncert odbył się w ramach trasy koncertowej BELIEVE TOUR, która teraz jest kontynuowana po Europie (ja byłam w Manchester).
O 18:00 otworzyły się drzwi areny (Manchester Arena Point), potem skanowanie biletów, wejście na halę i zajęcie swoich miejsc. Lekko pod 19:00 na scenę wszedł Cody Simpson, który zaśpiewał kilka piosenek. Po przerwie - Carly Rae Jepsen. Muszę przyznać, że Carly jest mega słodka! Po występach Simpsona i Jepsen - support na koncercie Justina, wszedł ON. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, jakie mi wtedy towarzyszyło. Po zaśpiewaniu kilku piosenek nadal nie wierzyłam, że tam jestem. Ja, 40 tys. innych Beliebers i Justin. To naprawdę niesamowite uczucie, kiedy tańczysz, przytulasz się, cieszysz, krzyczysz, skaczesz z zupełnie na pozór obcymi ludźmi, a w sercu czujesz, że znasz ich całe swoje życie! Justin ma ogromny wpływ na moje życie, a możliwość usłyszenia go, zobaczenia jak tańczy, jak wygląda, jak się porusza, jak się uśmiecha na żywo, to coś zupełnie nie do opisania. Płakałam, krzyczałam i nie chciałam, aby ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Po prostu byłam szczęśliwa. Nawet teraz - oglądając po raz setny filmiki z koncertu, uśmiech i łzy szczęścia cisną mi się do oczu. WIDZIAŁAM GO, WIDZIAŁAM! Wiem, że dla niektórych z Was jest to co najmniej dziwne, ale świadomość, że po mimo tylu trudności, chwil zwątpienia i czasami braku sił - udało się!! Słowa NEVER SAY NEVER i NEVER GIVE UP naprawdę mają ogromną moc! Walczcie o swoje marzenia, bo warto! Nie zważajcie na innych, tylko ja wiem, ile osób mówiło mi, że nigdy nie spotkam Justina... no i co? Tylu ludzi mi podcinało skrzydła, wmawiało, że to tylko chore marzenia, które nie mają racji bytu - ja pokazałam, że codzienne wstawanie z nadzieją, że jest coraz bliżej koncertu, to rzeczywistość. Co do samego show to nie da się tego opisać słowami - trzeba to po prostu przeżyć. Idealny śpiew, taniec, wspaniałe efekty dźwiękowe, lasery, fajerwerki i inne bajery... Czego chcieć więcej?
MANCHESTER - 22.02.13r. - DREAMS COME TRUE. ♥
Poniżej wstawiam Wam odrobinę tego, co działo się w piątek. Na koncert nie można było wnosić lustrzanek, więc jakość jest jaka jest. Kilka ostatnich zdjęć pochodzi z Internetu, aby Wam jeszcze bardziej przybliżyć najlepszy dzień w moim życiu. Miłego oglądania!
przed hotelem, w którym przebywał Justin :)
na drugim zdjęciu - Justin wychodzący prosto po koncercie z Areny, niestety ominęło mnie to - byłam w drugim kierunku już w poszukiwaniu samochodu :(
Wiem, że strasznie się rozpisałam, ale mam nadzieję, że rozumiecie moje emocje. Jest to jeden z najważniejszych dla mnie postów, jakie dotychczas ukazały się na moim blogu. Podchodzę do tego bardzo emocjonalnie. Mogłabym pisać jeszcze więcej i opowiadać w nieskończoność! To co przeżyłam zostanie do końca życia w moim sercu. Justin, dziękuję za ten wspaniały wieczór. ♥
Do napisania, xoxo.
Fajnie że Spełniło się twoje marzenie :)Pozdrowienia ! :)
ReplyDeleteWow! Super ;D
ReplyDeleteZazdroszczę ;)
Kochana przede wszystkim chciałabym Ci pogratulować spełnionego marzenia.
ReplyDeleteTo musiało być cudowne przeżycie!
Sama nie jestem fanką Justina, słucham trochę innej muzyki ale nic do niego nie mam. Jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało - cieszę się razem z Tobą.
Może to dziwnie zabrzmi, ale czytając tego posta łzy mi stanęły w oczach, wybacz.
Za szybko się wzruszam. (;
Mam nadzieję, że zobaczysz swojego idola jeszcze nie raz i że kiedyś będziesz miała okazję z Nim porozmawiać zapytać o parę rzeczy.
Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie:
youre-different.blogspot.com xoxo
Dziękuję kochana z całego serca <3
DeleteGdy myślę o niespełnionych jak dotąd marzeniach przypominam sobie słowa NEVER SAY NEVER. To mi pomaga trochę walczyć o te marzenia i mam nadzieję, ze kiedyś spełnią się ! A tobie zazdroszczę, nie jestem jakoś wielką fanką ale jego muzyka jest bardzo fajna a go z miłą chęcią bym zobaczyła. ;3
ReplyDeleteTeż chętnie wybrałabym się na jego koncert, ale niestety nie mam takiej możliwości...
ReplyDeleteMimo to, cieszę się, że dobrze się bawiłaś. W marzenia zawsze trzeba wierzyć :)
tylko pozazdrościć.
ReplyDeletezapraszam do mnie na rozdanie ;-)
Szczęściara. :)
ReplyDeleteLubię jego kilka piosenek :)
ReplyDeletefajnie, że spełniłaś swoje marzenie!
szczęściara. :) Sama bym pojechała na jego koncert :)
ReplyDeleteJa była dosłownie o kilka ''centymetrów'' od soptkania właśnie jego ! <3 Ale moja mama właśnie w dzień, w którym miałam jechać po bilet powiedziała, że w pracy nasłuchała się co jest na koncertach. Powiedziała, że samej mnie nie puści, bo bd tam za dużo ludzi. I koniec, tyle dni, w których żyłam nadzieją, że ja naprawdę go zobaczę poszyły na marne, bo na razie go nie zobaczę. I nie wiem czy jeszcze go zobaczę. Jeśli Justin zgodzi się jeszcze raz zagrać w Polsce to pojadę, a jak nie to trudno. Ale nie poddaje się do końca, nadal tam głęboko w sercu mam tą nadzieję :) Cieszę się, że go zobaczyłaś i może kiedyś bd się cieszyła z tego, że ja go zobaczę :)
ReplyDeleteCieszę się, że spełniło się twoje marzenie ♥
ReplyDeleteTwój post mnie baardzo zmotywował do tego, aby dalej dążyć do spełnienia moich marzeń, za co ci dziękuję :)
Jestem z Ciebie dumna :* :D /E.B
ReplyDeleteAch,nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę ! Ogólnie nie jestem wielką fanką Justina,ale życzę Ci abyś zobaczyła go jeszcze nie raz! Mi się dzisiaj śniło że zdobyłam bilety na koncert One Direction (tak jestem Directionerką :D )
ReplyDeleterubinowe-wino.blogspot.com
jejku jak fajnie ;)
ReplyDeleteo jej świetne przeżycie:) chciałabym przeżyć to samo, tyle że na koncercie 1D:)
ReplyDeleteEj, a ile wchodziłaś na tą halę i jak wychodziłaś to duży był tłum ? ;)
ReplyDeleteJa akurat wchodziłam na arenę szybko, weszłam gdzieś tak w pierwszej dziesiątce osób :). A jak wychodziłam to było strasznie duży tłum, ulice wszystkie zablokowane, haha. :)
DeleteCieszę się ,że spełniłaś swoje marzenie ;D
ReplyDeleteAle miałaś świetne przeżycie! :)
ReplyDeletena pewno było wyjątkowo :)
ReplyDeleteCieszę się, że spełniłaś marzenie;)
ReplyDeleteMoim największym marzeniem jest PIES, niestety obecnie jest to marzenie nie do spełnienia :"C
ReplyDeleteGratuluję Ci spełnienia Twojego największego marzenia.
jaka była twoja reakcja kiedy dowiedziałaś się , że jedziesz na koncert ?
ReplyDeletei jak było z tym koncertem , sama namówiłaś kogoś z rodziny na ten koncert , czy zrobili Ci niespodziankę ? ;)
Długa z historia z tym, ale kiedy bilety już były kupione - był jeden wielki szał i niedowierzanie :). KAŻDY wiedział, że to moje największenie marzenie, więc gdy była możliwość pojechania na koncert - nie musiałam nikogo namawiać. Mam kochaną siostrę! <3
DeleteTo było pewnie fajnie widzieć go tak na własne oczy i słyszeć go na żywo ;)
ReplyDeleteFanki koczują przed hotelem widać :D
ReplyDeletezazdroszczę wypadu do Anglii
ReplyDeleteJustin nie jest taki super jak Ci się wydaje :/
ReplyDeleteBrzydko tańczy, spiewa i ogolnie nie wiem czym Ty się jarasz ;/
takie tam żarciki, hehe
Sandra
Elo
pis
joł
Hahaha, joł joł Sendi :D
DeleteOjeju bardzo,ale to bardzo Ci zazdroszczę ! Pewnie musiało byc mega faajnie :)) zapewne to niezapomniane uczucia :> pozdrawiam :------))
ReplyDelete